Jak przełamuję pierwsze lody?
Kontaktuję się na co dzień z wieloma ludźmi, często z branży szkoleń językowych. Zauważyłem, że jedna rzecz pojawia się regularnie – bardzo oficjalne, formalne podejście do rozmowy.
Zawsze zaczyna się na „Pan” i w konwersacji przewija motyw certyfikatów, zaświadczeń i dyplomów. Gdyby papierki świadczyły o wartości człowieka, to świat zapewne byłby pełen super ciekawych ludzi. Ale prawda jest taka, że jest inaczej. Dlaczego w ogóle o tym piszę?
Ano dlatego, że jestem wielkim fanem nieformalnej, luźnej atmosfery w niemalże każdej relacji. Nie mówię o spoufalaniu się. Mówię o tym, by opuszczać gardę, gdy nie ma ani jednego sensownego powodu, by ją trzymać wysoko. Jak sprawiam, że ludzie stają się wyluzowani i otwierają się na rozmowę? Generalnie robiąc dokładnie to, co chciałbym „otrzymać” od drugiej osoby. Myślę, że przykład indywidualnych lekcji jest niezłym poligonem, bo tu ludzie generalnie są bardzo spięci przy pierwszym podejściu. W ciągu ostatnich 12 miesięcy pracy z osobami o bardzo różnych osobowościach wykształciłem w sobie 6 cech, które podaję również moim współpracownikom w talkersi.pl jako wskazówki usprawniające lekcje.
6 sposobów na rozluźnienie lekcji
1) Najprędzej jak to możliwe, przechodź na „Ty”
Nie wyobrażam sobie procesu nauczania indywidualnego, w którym ja mówię „Proszę Pani, to polega na tym, że…”. A w odpowiedzi słyszę „Panie Wiktorze, czy może to Pan ponownie wytłumaczyć?”. No przecież jaja jak berety, gdyby tak wyglądała lekcja.
Dlatego już podczas wstępnego wywiadu przez telefonu zazwyczaj przechodzimy na „Ty”. Łatwiej, przyjemniej i oszczędza czas.
2) Podziel się osobistą historią
Na początku każdego spotkania pada sakramentalne „Co słychać? Co wydarzyło się od naszej ostatniej lekcji?”. Celem tego zabiegu jest wprowadzenie tematu, który uczeń doskonale zna. No bo jak zapytam o to, co sądzi o konfliktach zbrojnych na świecie, to będzie mu znacznie trudniej odpowiedzieć (zwłaszcza, że jeszcze jest na etapie rozwoju języka, czyli bariera byłaby podwójna) niż jeśli ma opisać jak było na niedzielnym obiedzie u babci.
Żeby była równowaga – ja robię to samo. Dlatego moi uczniowie wiedzą o mnie znacznie więcej niż zazwyczaj wie się o swoim nauczycielu.
3) Let’s Facebook
Skoro dzielimy się swoimi przeżyciami na żywo, to dlaczego nie mielibyśmy rozszerzyć tego na świat online? Dodanie na FB to niby mały geścik, ale jednak obniża poziom formalności o co najmniej 1 stopień.
A MOŻE MY TEŻ PRZEJDZIEMY NA „TY”?
4) Nieformalna Umowa Partnerów
Luźna atmosfera bez odpowiedniej dozy dyscypliny prędko zamienia się w chaos. Dlatego każdy uczeń w naszej szkole podpisuje ze swoim nauczycielem tzw. Partnership Agreement. To dokument, w którym obie strony deklarują, że między innymi:
– będą zawsze szczere, uśmiechnięte i na czas
– będą się przygotowywać do spotkań
– będą sobie pomagać wszelkimi możliwymi sposobami, nawet jeśli wychodzi to poza ramy lekcji (tak na przykład poznał się np. Maciej z Maciejem)
5) Partnerzy traktują się partnersko
„Partnersko” czyli jak? No na pewno NIE jak mistrz i uczeń. Oboje jesteśmy uczniami. Przekazujemy sobie wzajemnie życiowe lekcje. Oboje ćwiczymy swój warsztat językowy (tak, nauczyciele też uczą się podczas lekcji, nawet jeśli się do tego nie przyznają). Ja traktuję to jak spotkanie dwóch osobowości, które mają sobie coś do przekazania. To przesłanie, którym kieruję się również w każdej innej chwili życia.
6) Niestandardowe zadanie domowe uwalnia kreatywność
Ostatnio wprowadziłem zasadę regularnego pisania eseju na lekcjach. Bez względu na poziom wtajemniczenia w angielski wszyscy zapisują swoje opinie na tematy takie jak:
– co by się stało, gdyby media społecznościowe nie istniały?
– jakie jest prawdziwe znaczenie przyjaźni?
– w jaki sposób odmawiać, by wszyscy byli szczęśliwi?
I wbrew instynktownej reakcji na zasadzie „ale jakim cudem ktoś początkujący ma napisać essay?”, da się. Najlepszym dowodem na to jest Gosia, która zaczęła zajęcia z nami 4 miesiące temu od poziomu początkującego, a dziś już potrafi mówić i pisać w języku angielskim.
Czy to możliwe dla każdego? Oczywiście, że tak. Czy każdy robi takie postępy? Oczywiście, że NIE. Aby tak się stało, trzeba sumiennie pracować w domu, słuchać uważnie na lekcjach, a do tego przestać sobie wciskać kit, że „nie umiem”. W uproszczeniu, oczywiście.
A CO JEŚLI ŻADNA Z POWYŻSZYCH WSKAZÓWEK NIE DZIAŁA?
Z mojego doświadczenia wynika, że rzadko tak się zdarza, ale faktycznie występują nieliczne przypadki osób, którym ewidentnie nie pasuje powyższe podejście do kontaktów międzyludzkich. Nic prostszego – nie jesteście sobie pisani. Macie zupełnie inne osobowości, wartości, standardy, obyczaje, jak zwał tak zwał. I nie ma co się szarpać na siłę. Na taką okazję mam przygotowany kontakt do dwóch zaufanych koleżanek po fachu, które z przyjemnością przyjmują klientów, których im podsyłam.
Pozdro!
PS Jeśli podobał Ci się tekst, to będę ogromnie wdzięczny za udostępnienie na Facebooku. A ja zawsze pamiętam, kto mi pomaga i odwdzięczam się należycie. To znaczy, podwójnie ?