Czego umysły ścisłe nie rozumieją w nauce języka obcego?
Bycie w czymś dobrym jest w tych czasach jeszcze cenniejsze niż to było kiedyś. Dzisiaj po prostu amatorszczyzna prędko wypływa dzięki internetowi, który nikomu nie odpuści.
Żeby odnaleźć się na rynku (zarówno rynku pracy, jak i rynku biznesowym) nie wystarczy już być nawet dobrym w jednej dziedzinie. Trzeba łączyć wiele talentów, czy to się nam podoba, czy nie. Tu pojawia się mały konflikt z naturą, ponieważ każdy z nas ma naturalne predyspozycje. Jeden jest świetny w przedmiotach ścisłych, świetnie liczy, analizuje i wyciąga logiczne wnioski w ciągu sekund, podczas gdy drugi męczy się z tym niemiłosiernie. Z kolei, gdy odwrócimy sytuację, to okazuje się, że ten który przed chwilą radził sobie świetnie, już nie jest taki kozak podczas rozmowy kwalifikacyjnej albo randki. Dla potrzeb tego tekstu nazwijmy te dwie przeciwstawne postaci umysłem ścisłym i humanistą.
Umysł ścisły vs. humanista
Oczywiście nikt z nas nie jest w 100% po żadnej z tych stron. Natomiast mamy tendencję do zbliżania się ku jednemu z ekstremów tej osi. To często zaczyna nas ograniczać, bo wciskamy sobie, że „skoro nie mam talentu, to nigdy się tego nie nauczę”. Brzmi znajomo?
Prawda jest taka, że jeśli nie masz do czegoś talentu, to zapewne (nigdy nie mów nigdy!) nie osiągniesz w tym obszarze mistrzostwa. Ale to można łatwo obejść. Wystarczy się tego nauczyć dość dobrze i skupić na rozwoju cech, w których masz potencjał do bycia genialnym. Przykład:
Nie mam pojęcia i błyskawicznie nudzą mnie analiza finansowa, rachunkowość, formalności. Kompletnie tego nie czuję. Żeby wiedzieć, co się dzieje w firmie opanowałem podstawowe pojęcia natomiast resztę szczegółów technicznych pozostawiam do ogarnięcia zaufanym ludziom, którzy się na tym znają.
Jak to się ma do języków? Mianowicie tak, że są niezbędne, by znaleźć pracę/rozwijać biznes w dzisiejszych czasach. To, że „nie masz do tego talentu” jest wymówką, która realnie i odczuwalnie wpływa na Twoje życie i karierę. Większość cennych materiałów w internecie jest pisanych po angielsku. Rynek polski często nie jest gotowy na przyjęcie Twojego nowego świetnego produktu lub też pensje są za niskie i Cię nie satysfakcjonują – nic prostszego, uczysz się języka obcego i rozszerzasz swoje działania poza granice Polski. Tam pieniądz łatwiej zmienia właściciela niż w Polsce ?
Co zrobić jeśli nie jesteś humanistyczną duszą lub też nauka języka obcego nie przychodzi Ci naturalnie? Przede wszystkim zachęcam Cię do tego, byś porzucił przekonanie, że jak nauczysz się całej gramatyki na pamięć, to Twoje umiejętności komunikacji się poprawią. Obserwując wielu ludzi mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem, że wiedza nt. gramatyki w najlepszym przypadku nie przeszkadza. Rzadko kiedy jakkolwiek pomaga.
Zakoduj sobie: język to NIE są suche fakty i regułki jak w matematyce. Język to żywy, plastyczny i elastyczny twór, którego trzeba nauczyć się „czuć”. Okiełznać go. Nadążać za nim, a nie nadawać mu tempo. To ludzie jako całe społeczeństwo go tworzą, nie Ty. A jeśli coś jest tak duże i kształtowane przez tak dużą ilość ludzi, to siłą rzeczy często zmienia formę. To, czego uczyli Cię w szkole na temat Present Simple, Continuous itp. przyda Ci się, ale równie dobrze obejdziesz się bez tego. Na dowód mogę dać Ci taką informację: część moich uczniów, którzy świetnie mówią po angielsku, nie ma pojęcia, jaka jest różnica pomiędzy tymi czasami. Nie ma takiej potrzeby – czują język. I wiesz co? Ty masz tak samo – z językiem polskim. No bo kto poza polonistami i pasjonatami skrajnie poprawnej polszczyzny wie, co to jest przydawka i myśli o niej wypowiadając zdanie? No kto? Ktokolwiek na tej sali? ?
Język to emocje
Także odpuść sobie uporczywe trzymanie się faktów i zrozum, że język to emocje. Emocje, które wyrażasz słowami. A słowa mają moc. Moc zdobywania świetnej pracy (nawet jeśli Twoi konkurenci mają lepsze CV), moc rozwijania biznesu (nawet jeśli Twoi konkurenci mają lepszy produkt – na tym przecież polega marketing!), moc zdobywania partnerów życiowych.
To tyle na dziś. Wierzę, że tymi kilkoma akapitami pomogłem Ci troszkę poluzować podejście do nauki języków obcych. Bo nie ma się co spinać. To nie inżynieria rakietowa. Nie trzeba mieć magistra żeby mówić świetnie w języku obcym. Do usłyszenia!
PS Aha, i przestań być takim perfekcjonistą. Jak odpuścisz pedantyczność, to zobaczysz, że język „nagle” stanie się o jeden poziom łatwiejszy ?